"La Repubblica": NATO określa "czerwone linie". Jedna dotyczy Polski

Po raz pierwszy od początku rosyjskiej inwazji NATO określiło "czerwone linie", których przekroczenie przez Rosję spowoduje reakcję Sojuszu. Włoski dziennik "La Repubblica" podkreśla mocno, że chodzi o reakcję ostateczną. Jedna z "czerwonych linii" może mieć związek z Polską.

Publikacja: 05.05.2024 13:45

Pierwszym czynnikiem, który zostałby zmobilizowany, byłyby siły powietrzne

Pierwszym czynnikiem, który zostałby zmobilizowany, byłyby siły powietrzne

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 802

„La Repubblica” podkreśla, że NATO nie ma w tej chwili żadnych planów operacyjnych, a rozpatruje jedynie możliwe reakcje na wypadek zaangażowania w wojnę „strony trzeciej”. „Czerwone linie”, o których mowa, zostały opracowane "w sposób bardzo poufny i bez oficjalnych komunikatów".

Wojna Rosji z Ukrainą. Pierwsza „czerwona linia” NATO

Pierwsza „czerwona linia”, jaką wyznaczył Sojusz Północnoatlantycki, to właśnie zaangażowanie w wojnę kolejnego państwa. Jest nim Białoruś.

Włoska gazeta zauważa, że granica rosyjsko-ukraińska jest „bardzo długa i bezbronna”, i wojska Zełenskiego nie są już w stanie w pełni jej kontrolować. Jednak prawdziwe zagrożenie  dotyczy możliwego przełomu na północny zachód, który  stworzyłby korytarz między Kijowem a Białorusią.To opcja taktyczna, którą kilku ostatnio analitycy NATO uznało ostatnio za wiarygodną. Mińsk zostałby wówczas bezpośrednio wciągnięty w spór militarny, a jego wojska i arsenał miałyby dla Moskwy kluczowe znaczenie. I ta ewentualność to pierwszy powód, dla którego NATO rozważałoby zaktywizowanie swoich sił.

Wojna Rosji z Ukrainą. Druga „czerwona linia” może się wiązać z Polską

Druga opcja, która mogłaby spowodować reakcję NATO, zakłada prowokację militarną wobec krajów bałtyckich lub Polski, albo ukierunkowany atak na Mołdawię. Niekoniecznie mowa o inwazji – która może nastąpić po ofensywie na Odessę – ale o ataku militarnym mającym na celu sprawdzenie reakcji Zachodu.

Czytaj więcej

Emmanuel Macron nie wykluczył, że Europa wyśle żołnierzy na Ukrainę

Mogłaby to być próba, którą Rosja podjęłaby w celu sprawdzenia zdolności reakcji frontu sojuszniczego w fazie możliwego zamieszania, którym jest sezon wyborczy w Europie i USA. Skupienie uwagi sojusznicków Ukrainy na wyborach może skłonić Kreml do oceny, że państwa ​​NATO są rozproszone. Sojusz nie byłby jednak skłonny tolerować takiej agresji.

„Czerwone linie” NATO. Kto zareaguje?

„La Repubblica” zauważa, że przywódcy państw europejskich z głębokim zaniepokojeniem śledzą rozwój rosyjskiej ofensywy w Donbasie. Hipoteza o militarnym upadku wojsk Zełenskiego nie jest już wykluczana, dlatego tak ważne jest, aby zachodni przywódcy przesłali Władimirowi Putinowi jasny sygnał: co innego wniknąć w głąb terytoriów wschodnich, a co innego zdobyć stolicę czy wciągnąć w wojnę państwa trzecie. Wniosek  NATO jest taki , że Ukraina nie może przegrać, a Sojusz Północnotlantycki jest gotowy do bezpośredniej interwencji, aby uniknąć jej upadku.

Strategia ewentualnej reakcji ma być już gotowa. Wzdłuż wschodniej granicy Europy – krajów bałtyckich, Polski, Słowacji, Węgier, Bułgarii i Rumunii – NATO może już liczyć na ponad 100 tysięcy żołnierzy, zarówno tych już rozmieszczonych, jak i tych, którzy za kilka dni zostaną zmobilizowani w ramach operacji NATO Response Force. To oni zostaliby wezwani do interwencji, zaczynając od baz Sojuszu, w których znajdują się także myśliwce i wszelkiego rodzaju uzbrojenie.

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy nie chcą, aby wojsko NATO weszło na Ukrainę

Ewentualna reakcja Zachodu, podkreśla „La Repubblica”,  przebiegałaby stopniowo: pierwszym czynnikiem, który zostanie zmobilizowany, byłyby siły powietrzne, podczas gdy wojska lądowe stanowiłyby jedynie ostateczność w przypadku możliwej eskalacji.

„La Repubblica”: Scenariusze pesymistyczne, ale możliwe

Włoski dziennik wielokrotnie podkreśla, że opisywane strategie dotyczą jedynie możliwych scenariuszy. Zauważa, że sytuację Ukrainy osłabia pora roku — roztopiony już śnieg wysechł, utwardziło się podłoże i wojsku Putina łatwiej jest atakować. Uwagę Europy i Stanów Zjednoczonych mogą też rozpraszać nadchodzące wybory. I z tego powodu, pisze gazeta,  słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który niedawno "wyraził się bardzo jasno, prosząc swoich europejskich partnerów, aby nie wykluczali żadnych opcji", stają się bardziej zrozumiałe.

„La Repubblica” zauważa też, że z tego samego powodu "Wielka Brytania – na czele koalicji złożonej z Polski, Holandii i krajów bałtyckich – opowiada się za bezpośrednim zaangażowaniem", a słowa Macrona przekładają się na scenariusze awaryjne omawiane przez przywódców NATO. Dzieje się to na kilka godzin przed wizytą Xi Jinpinga w Paryżu.

Francja  będzie nalegać, aby Xi wykorzystał swój wpływ na prezydenta Rosji. Chce wykorzystać to ,że w interesie Chin nie leży sojusz z Rosją jako destabilizatorem międzynarodowego porządku, dlatego Macron wraz z szefową KE Ursulą  von der Leyen „chce współpracować z  Chinami, aby budować pokój”.

„La Repubblica” podkreśla, że NATO nie ma w tej chwili żadnych planów operacyjnych, a rozpatruje jedynie możliwe reakcje na wypadek zaangażowania w wojnę „strony trzeciej”. „Czerwone linie”, o których mowa, zostały opracowane "w sposób bardzo poufny i bez oficjalnych komunikatów".

Wojna Rosji z Ukrainą. Pierwsza „czerwona linia” NATO

Pozostało 93% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 815
Konflikty zbrojne
Jak duże jest rosyjskie zagrożenie? Niemieccy politycy przestrzegają, obywatele się nie boją
Konflikty zbrojne
Ukraina upamiętnia ofiary ludobójstwa na Tatarach krymskich
Konflikty zbrojne
Rosjanie po raz pierwszy skutecznie uderzyli w Starlinki. Ukraińska brygada "oślepiona"
Konflikty zbrojne
Ukraina prosi USA o pomoc w namierzaniu celów w Rosji. Chce uderzyć własną bronią