Niełatwo rządzić po wygranych wyborach. Naobiecywało się w kampanii wiele kosztownych dla państwa rozwiązań, a budżet nie jest z gumy. Zarazem nie chce się mieć łatki kogoś, kto nie realizuje obietnic.

W tej niełatwej sytuacji rodzi się pokusa, by pokombinować. Można na przykład wdrażać obiecane zmiany, ale tylko stopniowo albo częściowo. Można też przygotować projekt przepisów wdrażających zapowiedziane reformy, który będzie tak skomplikowany i obwarowany zastrzeżeniami, że z nowych rozwiązań nikt nie będzie korzystał.

Możliwe, że ofiarą takiej taktyki staną się przedsiębiorcy. Im obecni koalicjanci wiele w kampanii naobiecywali, bo to grupa rozczarowana niektórymi działaniami poprzedników, zwłaszcza Polskim Ładem. Zapowiadano np. okresowe zwolnienie z ZUS dla najmniejszych firm zagrożonych niewypłacalnością, czyli tzw. wakacje składkowe (postulat Trzeciej Drogi). Skończy się na jednomiesięcznym urlopie od składek.

Podobnie jest z kasowym PIT. Miał ułatwić funkcjonowanie przedsiębiorcom, którym nie płacą nierzetelni kontrahenci. Tyle że projekt wdrażający przepisy przewiduje tak wiele obowiązków dla firm i jest tak skomplikowany, że – zdaniem ekspertów – niewielu będzie chciało korzystać z nowych rozwiązań. Jak się okazuje, politycy doskonale wiedzą, że czasem trzeba wiele zmienić, żeby wszystko zostało po staremu.

Czytaj więcej

Kasowy PIT to mit. Dlaczego flagowy projekt rządu nie spełnia oczekiwań?