W postępowaniu przed sądem można liczyć na wsparcie

Prawo pomocy powinno być udzielane przede wszystkim osobom bezrobotnym, samotnym, bez źródeł stałego dochodu i bez majątku oraz pozbawionych możliwości uzyskania środków na prowadzenie procesu.

Publikacja: 22.02.2023 12:46

W postępowaniu przed sądem można liczyć na wsparcie

Foto: Adobe Stock

Instytucja prawa pomocy uregulowana w art. 243 i następnych ustawy z 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. DzU z 2022 r., poz. 329 ze zm., dalej jako p.p.s.a.) stanowi gwarancję konstytucyjnej zasady prawa do sądu jako podstawowego standardu państwa prawnego.

Jej celem jest zapewnienie dostępu do sądu administracyjnego osobom, którym brak środków finansowych uniemożliwia ten dostęp (postanowienie NSA z 21 marca 2007 r., sygn. I GZ 20/07). Instytucja ta w istocie oznacza dofinansowanie strony postępowania przez Skarb Państwa – czyli, co wymaga podkreślenia i co zauważa także Naczelny Sąd Administracyjny, ostatecznie głównie przez innych podatników – a jej cel określa się też jako zagwarantowanie prawa do sądu osobom najuboższym, w tym również osobom prawnym oraz innym jednostkom organizacyjnym, znajdującym się w wyjątkowo złej sytuacji materialnej, które całkowicie nie są w stanie wygospodarować środków na pokrycie kosztów związanych z dochodzeniem swych praw przed sądem (postanowienie NSA z 15 lipca 2014 r., sygn. II GZ 300/14).\

Pozostało 92% artykułu

Treść dostępna jest dla naszych prenumeratorów!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach e-prenumeraty Rzeczpospolitej. Korzystaj z nieograniczonego dostępu i czytaj swoje ulubione treści w serwisie rp.pl i e-wydaniu.

Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt